Ciało w odbiciu lustrzanym. Część 6. Chyba przedostatnia.

Dawno nie widzieliśmy się. Chyba mnie unikałeś? – Wiktor nie powitał mnie ciepłym spojrzeniem. Nie dziwiłem mu się.

Mam wyrzuty sumienia wobec ciebie. Nie byłem z tobą w kontakcie od bardzo dawna. Byłem przytłoczony obowiązkami – wyjaśniłem z zażenowaniem i poczuciem winy.

To nie jest najlepsze usprawiedliwienie. Każdy tak mówi. Ale muszę przyznać, że liczne obowiązki do poważna kłoda na drodze postępu. Chodzi oczywiście nie tyle o nadmiar obowiązków, ile o nieumiejętność radzenia sobie z nimi. To jest prawdziwa przeszkoda w poprawie kondycji że tak powiem organicznej. Z trudem radzę sobie z tym. Przekląłbym szpetnie, gdyby nie to, że obnażyłbym publicznie jeszcze jedną moją słabość.

Nie możesz przeklinać przy byle okazji, Wiktorze. Przeklinanie musi być uzasadnione sytuacją. Poza tym, nie wiem, czy cieszyć się czy martwić, że obydwaj przeżywamy te same problemy.

No właśnie! – Wiktorowi oczy rozbłysły. Zajęło mi sporo czasu, zanim odkryłem tajemnicę radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i wyciągnąłem odpowiednie wnioski. Początek zmian tkwi w osobowości i mózgu. Także w nawykach. To już zrozumiałem. Potrzebny jest przełom w postaci głębokiej reformy własnego systemu wartości. Bez tego nie ma mowy o schudnięciu czy poprawie sylwetki. Mam wrażenie, że dokonałem już takiego przełomu.

Nie, nie! – wykrzyknął Wiktor zaprzeczając sam sobie. Zaczerwienił się na twarzy.

Nie dokonałem jeszcze, ale pracuję nad tym. Walka z sobą jest diabelnie trudna. Jesteś taki, jaki jesteś, wygodny, leniwy, dogadzający sobie, a chcesz być inny, zdyscyplinowany, uporządkowany, sprężysty na ciele i umyśle. Któryś z wielkich starożytnych powiedział: Imperare sibi maximum imperium est. To znaczy: Rządzenie sobą jest najwyższą formą rządzenia. Inaczej mówiąc, wydawanie sobie rozkazów jest najwyższą formą władzy. Władza nad sobą samym!– szepnął Wiktor wznosząc w górę oczy jak aspirant do świętości marzący o życiu wiecznym.

Od czego zacząłeś? – moje łagodne pytanie miało na celu przywrócenie Wiktora do rzeczywistości.

Dobre pytanie. Przede wszystkim zdałem sobie sprawę, że byłem zbyt uległy wobec oczekiwań społeczeństwa, pracodawcy, rodziny, przyjaciół. Jak i siebie samego pozostającego wciąż w wersji tradycyjnej, nieelastycznej – uzupełnił Wiktor. Życie wymaga dyscypliny i mądrości. W pytaniu o to, kim naprawdę jestem zabrakło mi coś w rodzaju „jestem osobą, która dba o siebie i równoważy to wobec innych oczekiwań”.

Mówisz górnolotnie, ale niegłupio. Stwierdzam to w sensie pozytywnym.

W tym momencie zadzwonił telefon komórkowy Wiktora. Wiedziałem, co to oznacza.

To skończymy rozmowę innym razem – zaproponowałem w pośpiechu. Widząc, że mój sąsiad zabiera się do odejścia dodałem: To do zoba, Wiktorze.

No to nara – mruknął słuchając już głosu w telefonie.

 

 

Przekaż dalej
1Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *